środa, 26 czerwca 2013

7. Tonight.

 N I A L L


Kiedy wszedłem do świetlicy, zobaczyłem Grega, który siedział pod jednym ze stolików z pluszowym misiem w ręku i wyglądał przez okno. Uśmiechnąłem się do siebie, po czym podszedłem do niego szybko. Chłopak wstał, po czym przytulił mnie do siebie i poklepał po plecach. Usiadłem na przeciwko niego, pochylając się nad stołem, a mój brat zrobił to samo.
- Dzięki, że przyszedłeś. - mruknąłem, uśmiechając się do bruneta z wdzięcznością.
- Szczerze, nawet sobie nie wyobrażasz, jak zdziwiony byłem, kiedy do mnie zadzwoniłeś.
Zachichotałem cicho, przeczesując palcami moje blond włosy, postawione na żel.
- Po co ci to, Niall? - spytał. - Zgaduję, że to podbramkowa sytuacja, skoro użyłeś tego cholernego telefonu.
Zagryzłem wargę. Nie wiedziałem, czy skłamać, czy powiedzieć prawdę. Wziąłem głęboki wdech. Nie chciałem go okłamywać. Mieliśmy taką małą, niesłowną umowę, której nie miałem zamiaru złamać.
- Powiedzmy... Powiedzmy, że mam nowego współlokatora... no i trochę przesadziłem.
Brwi Grega niemalże się złączyły, a oczy zwęziły.
- Co? Coś ty kurwa zrobił?!
Zagryzłem dolną wargę, nie za bardzo chcąc przyznać się do mojego chamskiego zachowania.
- Cóż... Popchnąłem kogoś, do... no wiesz... - mruknąłem, wbijając wzrok w moje dłonie, zażenowany.
Oczy Grega powiększyły się, a dłonie zacisnęły w pięści, jakby chciał mnie uderzyć, jednak nie obawiałem się tego. Byłem jego młodszym braciszkiem po przejściach, nie odważyłby się. Nawet, jeśli to ja bym zaczął.
- Masz na myśli, że... przez ciebie się pociął? - kiwnąłem głową.
- Tak mi się przynajmniej wydaje... - skłamałem.
- Kurwa, Nialler! Co ty odpierdalasz do chuja?! - szepnął głośno, jednak tylko ja mogłem go usłyszeć. - Przestań być takim egoistycznym dupkiem!
- A myślisz, że dlaczego chcę mu pomóc? Bo chcę mu kurwa pomóc. Bo czuję się jak winny temu wszystkiemu. - wysyczałem przez zęby. - Myślisz, że po co do ciebie kurwa dzwoniłem?! Mogłem to sobie zlać, jak wszystko inne, a temu dzieciakowi mogliby zabrać wszystko co ma i przedłużyć jebany pobyt w tym zapchlonym miejscu.
Szok na twarzy mojego towarzysza pogłębiał się coraz bardziej. Jakbym wyznał mu jakąś szokującą prawdę, a on musiał sobie to wszystko ułożyć, na spokojnie.
- Ty się o kogoś troszczysz! Ty, Niall pieprzony Horan, którego nic nie obchodzi!
- Co masz na myśli? - zaskoczył mnie.
- Ty jednak masz serce... - Greg położył dłoń na mojej, jednak szybko ją strzepnąłem.
- Pierdol się.
Wstałem, biorąc ze stołu misia. Miałem wielką ochotę obrócić się i po prostu zadać chłopakowi cios prosto w szczękę, jednak opanowałem się.
- My już skończyliśmy. - powiedziałem, mijając pielęgniarza.
Szedłem korytarzem, mijając pozamykane sale. Czułem się tutaj jak w więzieniu. Mieliśmy wyznaczone godziny przesiadywania w świetlicy, godziny odwiedzin i inne takie. Jednak jedno nas dzieliło od więźniów - nasi opiekunowie musieli być dla nas mili, nie zważając na nasze zachowanie. Mogliśmy ich tak po prostu uderzyć, a oni nie mogli nam oddać. Jednak za każde zachowanie niezgodne z regulaminem, mieliśmy kary, to oczywiste.
Spojrzałem na misia. W jego wnętrzu znajdowały się odpowiednie do zakrycia kosmetyki. Miałem nadzieję, że mój plan się powiedzie, bo naprawdę nie chciałem, żeby Harry został tutaj dłużej niż musiał.
Boże... A jeśli Greg miał rację? Co jeśli naprawdę zaczynałem troszczyć się o Harry'ego? To ewidentnie nie było w moim planie, jednakże robiłem to instynktownie. Zapewne przyczyną tego było poczucie winy. Przynajmniej tak mogłem to sobie tłumaczyć.
- To tylko poczucie winy... - mruknąłem, wchodząc do naszej małej "celi".
Harry siedział na parapecie, obejmując rękoma nogi. Wyglądał przez okno, głęboko zamyślony.
- Wróciłem... - powiedziałem, rzucając miśka na łóżko.
Zrobiło mi się trochę duszno, więc ściągnąłem koszulkę i wrzuciłem ją na stertę ciuchów za moim łóżkiem. Usiadłem swobodnie na materacu, po czym sięgnąłem po pluszaka. Pozbawiłem go głowy i waty, aż wyciągnąłem z niego kosmetyki do charakteryzacji. Modliłem się w duchu, żeby to zadziałało.
- Co to? - usłyszałem głos bruneta, który zajął miejsce obok mnie.


H A R R Y


Kiedy Niall wyszedł, usadowiłem się wygodnie na parapecie. Podciągnąłem nogi do piersi, po czym oplotłem je rękami. Policzek położyłem na kolanie, wyglądając przez okno. Starałem się przeanalizować całe to wydarzenie.
Ten cholerny blondyn mi pomagał, ba, ratuje mnie przed przedłużeniem pobytu tutaj. Oczywiście, wiedziałem, że jeśli zostanie tutaj dłużej ode mnie, będzie miał z tego pożytek. Nie będzie musiał się ze mną więcej użerać.
Jednak, jeśli to ja został tu dłużej, nic by na tym nie zyskał, tylko niepotrzebny stres i stratę czasu. Może robił to tylko dlatego, żebym był mu winien przysługę? A on by to wykorzystał i kazał zrobić coś okropnego? W mojej głowie pojawiały się najgorsze scenariusze, a mi coraz bardziej chciało się wymiotować.
Odpędziłem niechciane myśli i skupiłem się na zachodzie słońca, na który miałem świetny widok. Słońce ma łatwej ode mnie. Od nas wszystkich. Ono nic nie robi, po prostu świeci. Nie ma żadnych problemów, wszyscy je kochają...
Pogrążony w moich myślach, nawet nie zauważyłem, że Niall już wrócił.
- Wróciłem. - słysząc jego głos, podskoczyłem.
Momentalnie przeniosłem wzrok na blondyna, który właśnie zdejmował koszulkę. Na jego brzuchu zauważyłem delikatny zarys mięśni i blizny po ranach, które sam sobie zadał. Bacznie obserwowałem każdy jego ruch. Kiedy pozbawiał pluszaka głowy, wyjmował z niego watę. W końcu wyjął jakieś małe opakowanie. Zaciekawiony, zeskoczyłem z parapetu i przysiadłem się do niego.
- Co to? - spytałem, a moja brew uniosła się delikatnie ku górze.
Niall zaśmiał się cicho, podnosząc plastikowe pudełko pełne jakiś farb czy czegoś takiego.
 - To jest... - uśmiechnął się zawadiacko. - twoja mała nadzieja.
Zachichotałem cicho, jednak wciąż nie wiedziałem o co mu chodzi. Chłopak jakby to zauważył, bo dodał po chwili :
- Zamaskujemy rany. Mam tu wszystko, czego potrzebuję.
- Okej, ale.... Nie zorientują się, prawda?
- Nie.. jeśli dobrze to zrobię.
Kiwnąłem delikatnie głową, po czym podstawiłem rękę Niallowi. Spojrzał się na mnie jak na idiotę, a ja uśmiechnąłem się niewinnie.
- Próbuj. - zachęciłem.
- Nie... No dobrze.
Uśmiechnął się delikatnie, po czym klęknął przede mną i wziął moją rękę, po czym zabrał się do pracy.
- Wiesz, że to nie zakryje śladów całkowicie? - jego dłonie delikatnie poruszały się po moim przedramieniu, co, muszę przyznać, było naprawdę przyjemne. - Będziesz musiał skłamać i udawać, że to stare ślady.
Zassałem powietrze przez zęby, bo Niall dotknął najgłębszej rany, sprawiając mi ból.
- O mój Boże, przepraszam Harry! Postaram się być bardziej delikatny.
Zaśmiałem się cicho.
- Okej, jest okej. Maluj dalej.
W pokoju zapadła niezręczna cisza, która trochę mi ciążyła. Słychać było tylko nasze oddechy i moje szybkie bicie serca.
- Czemu to robisz? - spytałem.
- Hmm? - był skupiony na swoim małym "dziele".
- Czemu mi pomagasz?
- Co masz na myśli?
- No to.... to, że najpierw czytasz moje wpisy, a potem mi pomagasz, nic praktycznie nie zyskując. Czemu?
Zwinne dłonie chłopaka zatrzymały się, a on mruknął tylko przeciągle.
- Może... Myślę, że to przez poczucie winy. - kiwnął głową, jakby chciał uwierzyć we własne słowa, po czym powrócił do pracy.
- Nie miałeś poczucia winy z innymi współlokatorami?
- Co?
- No wiesz.... wiem, że nie jestem twoim pierwszym współlokatorem. Wiem też, że... byłeś na tyle sprytny, żeby się ich pozbyć. Nie miałeś wtedy poczucia winy?
Z ust chłopaka wydobyło się ciche prychnięcie.
- Oni.... To nie było to samo. Ja nigdy nie doprowadziłem ich do... no wiesz, zrobienia sobie krzywdy.
- Więc, jeśli byś się nie dowiedział, to nadal byś mnie nienawidził?
- Nigdy nie powiedziałem, że przestałem... - zaśmiał się cicho.
Poczułem ukłucie w sercu. Czyli on wciąż mnie nienawidził, chociaż nie miał do tego powodów.
Najwyraźniej musiał zauważyć, że zrzedła mi mina, bo ponownie zaśmiał się, tym razem głośno.
- Żartowałem. Nigdy nie powiedziałem, że cię nienawidzę.
- Więc czemu tak się na początku zachowywałeś?
- Ja.... Ja po prostu taki jestem. Jestem do wszystkich uprzedzony, a... no, przeczytanie twojego dziennika otworzyło mi oczy.
- Och, więc wolałeś o tym przeczytać, niż się spytać?
- Wiedziałem, że mi nie opowiesz.... Zresztą, to była zwykła, chwilowa ciekawość. - wzruszył obojętnie ramionami.
Zszokowało mnie, z jaką lekkością mówił o czytaniu czyjegoś dziennika, nawet nie czując poczucia winy.
- No, skończone. - odsunął się delikatnie, podziwiając swoje dzieło. - No, no. Wyglądają jakby nie były świeże. Co sądzisz?
Zerknąłem na moje przedramię. Po śladach nie było prawie w ogóle śladu. Chłopak naprawdę mi zaimponował.
- Jest świetne, dzięki.
- Dobra, cieszę się. - Niall spojrzał się na mnie dziwnie, a jego palce powoli jechały w górę mojego ramienia, aż w końcu położył dłoń na moim policzku.
Blondyn zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość, a jego niebieskie oczy wciąż przebiegały drogę od moich oczu do warg i z powrotem i tak parę razy, przez co totalnie mnie zahipnotyzował i jeszcze ten cholerny błękit....
Nagle jego wargi naparły na moje. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Palce chłopaka przeniosły się na tył mojej głowy i zacisnęły na moich lokach.
Przejechał koniuszkiem języka po mojej dolnej wardze, po czym pocałunek przerodził się w namiętny. Nim się zorientowałem leżałem na nim, błądząc dłońmi po jego nagim torsie.Spomiędzy warg Nialla wydobył się cichy jęk, na który moje ciało zareagowało kolejnym dreszczem przyjemności.... Ale co ja, do kurwy robię?
Z jękiem odepchnęłam go od siebie, po czym odsunąłem najdalej. Niall był zdezorientowany i przestraszony jednocześnie, jakby właśnie docierało do niego co się stało.
- Co do kurwy? - spytałem, niemalże płacząc.
- Ja.... Ja.... Przepraszam, Harry.... Przepraszam cię tak bardzo. - Chłopak pociągnął za końce swoich włosów. - Kurwa.

_________________________________________
N I E S P O D Z I A N K A ! ;D

wow.... O mój boże, nie minęły trzy dni, a już jest ponad pięć komentarzy... WHAT? ;O O mój Boże jesteście niesamowici, haha! :D


+ 10 komentarzy = następny rozdział. 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

6. Mirrors.

N I A L L

Drzwi od łazienki uchyliły się i wyszedł z nich Harry. Ubrany był w za dużą bluzę szkolnej drużyny lacrosse, a jego mokre loki oblepiały niedbale czoło. Jego postawa była niepewna, a on sam unikał mojego wzroku, jakby bał się, że mogę coś mu zrobić.
Nie zdziwiło mnie to. Zresztą, zasłużyłem sobie na to. Byłem pierdolonym egoistą, który nie potrafi pohamować jebanej ciekawości. Ale cóż, taki byłem, nie mogłem się już zmienić. Albo po prostu nie chciałem.
- Harry, ja... - jęknąłem cicho, przeczesując palcami moje blond włosy. - Ja... no... bardzocięprzepraszamniechciałemtegoprzeczytaćzachowałemsięjakdupekprzepraszamjeszczeraz. - powiedziałem na jednym wdechu, jakby wypowiedzenie tych słów było dla mnie jakimś problemem. I tak było w istocie. Nigdy nie przepraszałem, zawsze wymagałem, aby inni mnie przepraszali.
Zielonooki jednak minął mnie obojętnie i położył się do łóżka, przykrył się kołdrą, odcinając się od świata. Nawet na mnie nie spojrzał, czym wywołał u mnie falę irytacji i ledwo się powstrzymałem przed zerwaniem tej cholernej kołdry i zrobienia mu krzywdy. Zacisnąłem natomiast ręce w pięści, siadając na moim łóżku. Starałem się trochę uspokoić poprzez branie głębszych wdechów.
- Słuchaj, - zacząłem niepewnie, wiedząc, że mnie słyszy. - ja rozumiem, że nie chcesz ze mną gadać, ale naprawdę, bardzo mi przykro. Zachowałem się jak totalny dupek. I uwierz mi, jeśli bym naprawdę nie żałował, nie przepraszałbym cię teraz, wiedząc, że nawet nie chcesz mnie słuch...
Mój monolog przerwał dzwonek, który rozniósł się echem po całym szpitalu. Westchnąłem cicho, po czym wstałem z łóżka i ściągnąłem koszulkę, eksponując mięśnie i liczne blizny na brzuchu.
Harry gwałtownie podniósł się i spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Och, obudziła się śpiąca królewna. - mruknąłem sarkastycznie.
- Co ty robisz? - spytał, a ja zauważyłem, że jego oczy były podpuchnięte i czerwone od płaczu.
- Jak to co?  Rozbieram się.
- No widzę, ale po co?
Prychnąłem cicho, wywracając teatralnie oczami.
- Będą nas sprawdzać. No wiesz, czy nie mamy nowych ran i w ogóle.
Jego oczy nagle stały się wielkie jak dwa spodki, a jego ciało się spięło.
- A co... a co jeśli znajdą nowe rany...?
- Cóż... Albo cię przeniosą, albo zostaniesz dłużej. No wiesz, do tego zabiorą wszystkie rzeczy i w ogóle.
Jego prawa ręka automatycznie złapała za przedramię lewej. Spojrzałem na Harry'ego, analizując jego zachowanie. Zagryzłem delikatnie wargi, po czym podszedłem do chłopaka i złapałem za dłoń. Strzepnąłem jego dłoń z drugiej, po czym podwinąłem rękaw bluzy, ukazując ślady po cięciach, a rany dopiero co się zasklepiły.
- Kurwa, kurwa, kurwa. - mruknąłem pod nosem, odchodząc od niego. Przeczesałem palcami obu rąk włosy, ciągnąc za ich końce. - Czemu? Kurwa, Harry...
 Zdziwiło mnie to, że w ogóle się tym zainteresowałem, a co dopiero przejąłem.Najwidoczniej moje uczucia do tego dzieciaka się zmieniły po przeczytaniu tego gówna. Nie byłem już takim dupkiem. Chciałem jakoś pomóc Harry'emu, bo wiedziałem, że nie jest to jakiś kolejny rozwydrzony bachor, który ubzdurał sobie, że nikt go nie rozumie, że nienawidzi ludzi i próbował się zabić. Ten chłopak, który siedział teraz przede mną, starając się zakryć swoje rany, przeżył mniej więcej ten sam horror co ja, tylko z innych powodów.
- Bo ty przeczytałeś ten jebany dziennik, Niall! - wybuchł. - Nie mogłem tego wytrzymać, rozumiesz? Nie mogę pogodzić się z myślą, że ktoś to przeczytał, wtargnął w moją przestrzeń osobistą, tak po prostu, bez żadnego ostrzeżenia i poznał wszystko moje jebane sekrety! Wszystkie problemy, z którymi się spierałem przed trafieniem tutaj! I z czym spieram się nadal!
Zamurowało mnie. To ja byłem sprawcą tego całego zamieszania. To ja popchnąłem go, aby znów zrobił sobie krzywdę, aby ponownie sięgnął po tą cholerną żyletkę i zrobił sobie kolejne krzywdę. To ja byłem sprawcą jego łez. I to właśnie mnie zabolało. Zabolało jak cholera, bo tylko utrudniałem mu życie. Zacisnąłem zęby, co odznaczyło się na mojej szczęce, po czym z całej siły walnąłem pięścią w szafkę, która zadrżała. Zostawiłem w niej lekkie wgniecenie, a moje knykcie stały się czerwone.
- Kurwa! - wrzasnąłem, po czym spojrzałem na Harry'ego wściekły. On patrzył się na mnie skulony i delikatnie przestraszony.
Westchnąłem cicho, po czym poszedłem do łazienki i puściłem wodę z prysznica. Wróciłem do pokoju.
- Do łazienki. Szybko. Udawaj, że się kąpiesz, nie mogą ci wejść do łazienki. Potem coś się wymyśli.
Zielone oczy chłopaka zwęziły się, jednak nie zaprzeczył i posłusznie poszedł do łazienki i zamknął drzwi.

H A R R Y

Zrobiłem tak, jak kazał mi Niall. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Czemu w ogóle chciał mi pomóc? Nie mógł po prostu sobie odpuścić? Miałby mnie z głowy, gdyby mnie przenieśli. Ponownie mógłby mieć ten cholerny pokój tylko dla siebie. Wiedziałem, że nie miał o mnie dobrego zdania od samego początku, zresztą, on sam tego nie ukrywał.
Zamknąłem się w łazience, a chwilę później usłyszałem pukanie do pokoju.
- Cześć, Niall. Jak się masz? - spytał kobiecy głos. Zdecydowanie go nie poznałem.
- Dobrze, Abbie. A u ciebie? - usłyszałem stłumiony głos blondyna, który ewidentnie był fałszywie miły.
- Jestem, zmęczona, a moje dzieci są chore. No, ale nie ważne. Daj mi się obejrzeć.
Przez około dwie minuty nie było słychać żadnych rozmów. Zagryzłem lekko wargi, spoglądając w lustro. Wyglądałem naprawdę żałośnie. Kto widział, żeby chłopak tak ryczał? Byłem cały czerwony, a moja twarz była spuchnięta i szczypała. Westchnąłem ciężko, podchodząc do drewnianego prostokąta.
- No, no.- usłyszałem ponownie głos kobiety. - Wszystko ładnie się goi, nie ma nowych ran. Połowa z tych nowych się już prawie zabliźniła, a niektóre blizny stają się mniej widoczne. Jednak wiesz, że one zawsze pozostaną....
- Wiem, Abby. Będą moją pamiątką po tym, przez co przeszedłem. Cieszę się, że zostaną. - Niall zaśmiał się sztucznie.
- Jak uważasz... Jednak trochę mnie niepokoją te świeże rany na twojej dłoni...
- Ach, to? To nic takiego, po prostu uderzyłem się mocno w szafkę. To nic takiego.
- No dobrze.... A gdzie jest twój nowy współlokator?
Moje serce zabiło mocniej, a moje ucho przywarło do drzwi, z nadzieją, że usłyszę wszystko lepiej.
- Harry? Właśnie bierze prysznic. Wiesz, miał ciężki dzień. Nie chciałem, żeby się zrywał. Chyba potrzebował chwili relaksu.
Niall był naprawdę dobrym kłamcą. Jego głos nawet nie zadrżał, a ja wręcz widziałem, jak stoi z założonymi ramionami na piersi i podnosi jedną brew ku górze, onieśmielając kobietę samą swoją postawą. Bo muszę przyznać, mimo, że jestem facetem i pociąga mnie płeć przeciwna, Niall był naprawdę przystojny i jeśliby tylko chciał, mógłby sprawić, że każda dziewczyna zrobiłaby dla niego wszystko.
- Mhm... - wyobraziłem sobie, jak kobieta kiwa głową. - W takim razie przyjdę go sprawdzić, jak tylko skończę obchód. - usłyszałem ciężkie westchnienie kobiety.
- A może, ja bym go obejrzał? Mówiłaś, że jesteś strasznie zmęczona, dzieci czekają, a ja mógłbym cię w tym wyręczyć.
- No nie wiem...
- Och, Abby, możesz mi zaufać, naprawdę. Zresztą, mogę ci powiedzieć, że odkąd tutaj przyjechał, praktycznie się nie rozstawaliśmy, oprowadzałem go po ośrodku. Miałem na niego oko przez prawie cały dzień. Tak więc, mogę ci powiedzieć, że nie zrobił niczego głupiego.
Chciało mi się śmiać, słysząc te wszystkie kłamstwa chłopaka, jednak byłem mu wdzięczny. Nie wydał mnie, nie poszedł na łatwiznę.
- Okej.... Tylko ordynator nie może się o tym dowiedzieć, jasne? Napiszę, że wszystko jest okej, bo mam nadzieję, że to prawda.
Cholera. Nie mogłem uwierzyć, że z taką łatwością uwinął sobie tą biedną kobietę wokół palca. To było... naprawdę imponujące.
Usłyszałem zamykane drzwi i odczekałem chwilę. Wyszedłem z pokoju, uprzednio upewniając się, że jest w nim tylko Niall. Podszedłem do łóżka i na nim usiadłem. Schyliłem głowę, wbijając wzrok w moje gołe stopy.
- Dziękuję. Serio, Niall, dziękuję.
- Nie masz za co. To ja wszystko zrobiłem, muszę to jakoś naprawić. Mamy czas do rana. Potem znowu obchód.
- Jasne.... Może po prostu... Może po prostu to zamalujemy? - spytałem, spoglądając na chłopaka, który pokręcił przecząco głową.
- Nie. Nie mamy do tego odpowiednich środków, wiesz. Nie mamy farb, ani kosmetyków.
Westchnąłem ciężko, szukając w głowie jakiś pomysłów. Niall robił to samo.
- Może... Po prostu powiem, że są stare?
Chłopak ponownie pokręcił głową, po czym nagle na coś wpadł. Położył się na podłodze i spod łóżka wyjął starego, pluszowego misia.
- Po co ci maskotka? - prychnąłem, jednak  chłopak mnie zignorował.
Odpruł głowę miśkowi, po czym wyjął z korpusu trochę waty, po czym wyjął telefon komórkowy. Nie zważając na moje ciekawe spojrzenia, Niall włączył telefon, po czym zadzwonił do kogoś. Obserwowałem bacznie jego poczynania i to, jak chodził po pokoju, rozmawiając po cichu przez telefon tak, że mogłem usłyszeć tylko skrawki rozmowy.
- Tak, przynieś to też. Nie, Greg. Tak... To ma być tylko między nami, jasne?
Wysłuchał, co osoba po drugiej stronie miała do powiedzenia.
- Nie! Oni nie mogą się o tym dowiedzieć, jasne? Tak... Może... O dwudziestej? Nie, za późno. Masz jeszcze... Tak, dobrze. Okej. Dzięki, kocham cię.
Niall zakończył rozmowę, po czym wyłączył telefon. Podszedł do pluszaka, po czym schował w nim telefon i zakrył watą. Zwinnie złączył głowę z korpusem, a ja nawet nie wiedziałem jak.
- Co wymyśliłeś? - spytałem.
- Będziemy mieć zaraz wszystkie potrzebne rzeczy. Uwierz mi. - spojrzał na zegarek. - Za jakieś piętnaście minut.
Jak powiedział, tak też było. Po niecałych dziesięciu minutach, postawny mężczyzna w fartuchu pielęgniarza pojawił się w drzwiach.
- Horan, masz gościa.
Niall spojrzał na zegarek i uśmiechnął się delikatnie. Poszedł za pielęgniarzem, uprzednio posyłając mi znaczący uśmiech.
Wiedziałem, że coś knuje, jednak nie wiedziałem o co chodzi i, szczerze mówiąc, trochę się tego bałem.


____________________________________


Cześć, przepraszam Was, że tak rzadko dodaję, ale naprawdę miałam urwanie głowy w szkole i małe problemy prywatne, a do tego moja wena gdzieś zniknęła, no i nie miałam za bardzo pomysłu co napisać dalej. Ale obiecuję, że postaram się dodawać rozdziały częściej w wakacje.


+ 5 komentarzy = następny rozdział. ;)


chcesz być powiadamiany? napisz swojego twittera w komentarzu, a przy każdym następnym rozdziale dostaniesz wiadomość. :)

masz pytania? zadawaj je na : http://ask.fm/olkadanielle