czwartek, 28 listopada 2013

Propozycja

Czeeeeeść! :D
Więc, zastanawiam się, czy aby nie napisać kolejnej części opowiadania. W głowie kształtuje mi się już pomysł, więc.... może ktoś byłby zainteresowany Narrym 2? :D
Jeśli tak, to wolicie, abym zakładała nowego bloga, czy może pisała wciąż na tym? :)

środa, 6 listopada 2013

11. Miss Jackson

 Niall :
Obudziłem się z okropnym bólem głowy, a gdy tylko otworzyłem oczy, wszystko wokół mnie wirowało tak, że aż robiło mi się niedobrze. Zawsze tak miałem, gdy się denerwowałem, a dziś był dzień, kiedy miało się wszystko zmienić, dla mnie, jak i dla Harry'ego, tylko nie widziałem, czy na lepsze, czy na gorsze.
Drzwi do pokoju uchyliły się. Do pomieszczenia wszedł przysadzisty mężczyzna i uśmiechnął się do mnie. Ordynator oddziału.
- Dzień dobry, Niall. Dziś wielki dzień! Mam nadzieję, że się cieszysz. - powiedział, delikatnie gładząc swoje wąsy. - Mógłbyś, proszę wpaść do mnie później? Chciałbym z tobą porozmawiać.
Także wymusiłem uśmiech, nie chcąc wyjść na totalnego burasa. Ordynator nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo się mylił. Nie byłem szczęśliwy, nie cieszyłem się. Chciałem, aby ten dzień w ogóle nie nastąpił, ale tak się niestety stało. Musiałem w końcu ruszyć na przód, dać sobie radę sam, a nie byłem pewny czy tego chcę. Nie byłem pewny, czy jestem gotów, aby dać sobie radę bez Harry'ego. Ale musiałem. Nie miałem innego wyjścia.
- Dobrze, przyjdę po śniadaniu. - odpowiedziałem. Mężczyzna jedynie kiwną głową, po czym wyszedł, zamykając za sobą cicho drzwi.
Cholera. I jak ja mam niby powiedzieć o tym Harry'emu?


Harry :
Przekręciłem się na plecy, po czym rozpostarłem swobodnie ramiona na długość łóżka. Zmarszczyłem lekko brwi czując, że coś jest nie tak. Obok mnie, o ile dobrze kojarzę, powinna być jeszcze jedna osoba.
Otworzyłem leniwie oczy, siadając gwałtownie. Rozejrzałem się po pokoju zdezorientowany, a moje serce zabiło szybciej.
Czy to wszystko było snem?, przemknęło mi przez myśl, jednak od razu dostałem odpowiedź.
- Dzień dobry. - zobaczyłem Nialla, który siedział na swoim łóżku.
Od razu się rozpromieniłem, czując, jak moje serce delikatnie zwalnia. Tak bardzo się ucieszyłem, widząc go, był jak moje małe słoneczko, rozświetlał mój dzień.
- Dzień dobry! Gdzie byłeś? - spytałem, a widząc jego zdezorientowaną minę, zaśmiałem się cicho. - No bo, nie było cię obok mnie.
Ty razem to on zachichotał, wstając z miejsca. Podszedł do mnie i gestem pokazał, abym się posuną, po czym położył się obok mnie.
- Nie spałem z tobą dzisiaj. - powiedział szeptem, wkładając sobie zgięte ramię pod głowę jako podparcie, natomiast drugą dłonią delikatnie gładził mnie po włosach. - Spałeś, a ja nie chciałem cię obudzić, więc po prostu spałem na swoim łóżku. I szczerze mówiąc, po raz pierwszy się wyspałem, od dłuższego czasu.
Zaśmiał się, a to była muzyka dla moich uszu.
- Sugerujesz, że przymnie się nie wysypiasz? - on pokiwał tylko głową. - Jestem niewygodny?!
- Nie to, że niewygodny, co kopiesz w nocy. I mając na myśli kopiesz, mam na myśli... kopiesz. I to nieźle. Mam wszędzie siniaki.
Wywróciłem jedynie oczami, po czym wstałem z łóżka. Musiałem się przygotować do dzisiejszego dnia. Chwyciłem swoje rzeczy i udałem się do łazienki. Szybko spłukałem z siebie całe rozespanie i poczułem się jak nowo narodzony. Odbyłem jeszcze poranną toaletę i szybko ubrałem się w ciuchy, które przygotowałem na dzisiejszy dzień.
Poczochrałem jeszcze mokre loki i wyszedłem z łazienki.
Zdziwiłem się, kiedy nie zobaczyłem Niallera, jednak po dłuższej chwili stwierdziłem, że jest na stołówce.
Westchnąłem cicho, po czym padłem na łóżko. Byłem niemiłosiernie zmęczony, miałem ochotę po prostu naciągnąć kołdrę na głowę i zniknąć. 
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się, a zza nich wyszedł Niall. Jego wzrok od razu powiódł na mnie, a ja mogłem zobaczyć, jak na jego twarzy maluje się zatroskanie.
Zamknął za sobą drzwi, po czym podszedł do mojego łóżka. W jego postawie widziałem, że jest spięty i niepewny siebie. Chciałem wiedzieć co się stało.
Gdy tylko miałem się go o to zapytać, ktoś ponownie otworzył drzwi, tym razem była to Alice. Uśmiech chyba nigdy nie schodził z jej twarzy.
- Harry, masz sesje teraz. Idź szybko, bo doktor się dzisiaj trochę niecierpliwi. - powiedziała, spoglądając na mnie.
Westchnąłem cicho, jednak nie narzekałem. Zwlokłem się z łóżka, po czym założyłem na stopy buty.
Poszedłem w stronę drzwi, a gdy mijałem Nialla, spojrzałem na niego znacząco. On nie wiedział o co mi chodzi, więc tylko uśmiechnął się nerwowo. Nie był to szczery uśmiech, nie dosięgał jego oczu.
Powstrzymałem kolejne westchnięcie i szybko poszedłem na sesje, nawet nie patrząc na dziewczynę.

Dwie godziny później szedłem korytarzem, powłócząc nogami. Dzisiejsze sesje naprawdę mnie zmęczyły, nie miałem na nic siły. Marzyłem tylko o położeniu się i gorącym ciele Nialla obok mnie.
Wszedłem do pokoju, od razu skierowałem się do łóżka. Tylko częścią umysłu zarejestrowałem, że coś się zmeiniło, jednak nie obchodziło mnie to teraz. Padłem na materac jak kamień, a z moich ust wydobyło się ciche stęknięcie. Poczułem, jak dreszcz przebiega przez moje plecy, a wzdłuż kręgosłupa rozprzestrzenia się nieprzyjemny ból. Zdławiłem jęknięcie i zwinąłem się w kulkę, mając nadzieję, że ból trochę zelżeje.
Zawsze tak miałem, kiedy zbyt długo chodziłem, bądź stałem. Nie wiedziałem czemu tak się dzieje i czy inni też tak mają, jednak nigdy nikomu się na to nie skarżyłem. Było to dla mnie normalnością, tak jak ból zęba czy brzucha, tyle, że ten pojawiał się po ciężkim dniu.
Po pięciu minutach mogłem się odprężyć, więc usiadłem. Chciałem właśnie zdjąć koszulkę, kiedy do pokoju wszedł wysoki brunet, ubrany w zwykłe jeansy i podkoszulek. Miał leciutki zarost na twarzy i niebieskie oczy, był niezwykle podobny do Nialla.
I wtedy zauważyłem, co zmieniło się w pokoju, a wcześniej tego nie zauważyłem i aż zaparło mi dech w piersi.
Połowa pokoju, która, poniekąd, należała Nialla była.... prawie pusta. Łóżko stało na swoim miejscu, pościel, zawsze rozgrzebana, była pięknie ułożona, zazwyczaj zapełniony stolik nocny był pusty. Spojrzałem w róg przy oknie, gdzie zazwyczaj stała gitara, jednak teraz jej nie było. Na jej miejscu stały walizki i pokrowiec w kształcie instrumentu.
Co do cholery...?
- Cześć. - powiedział chłopak, podchodząc do mnie i wyciągając dłoń. - Jestem Greg, brat Niallera.
To dlatego wydawał mi się taki podobny.
I wtedy wszystko zrozumiałem. On mnie zostawiał. Zostawiał, po tym wszystkim. Cóż, znałem go od paru miesięcy, jednak zakochałem się w nim. Powiedziałem mu to, a on.... on mnie po prostu zostawia. Oczy mnie zapiekły, jednak powstrzymałem płacz.
- Jestem Harry. - powiedziałem, ściskając delikatnie rękę. - Gdzie N...
- Kurwa, Greg, mówiłem ci, żebyś na mnie pocze... - Horan wbiegł niemal do pokoju, a kiedy mnie zobaczył, stanął i podrapał się w głowę zakłopotany.- Ekhm, cześć, Harry....
Widząc blondyna, nagle wezbrał się we mnie gniew, który wciąż narastał. Miałem ochotę mu przywalić, powiedzieć, ze go nienawidzę. Mimo, że to nie była prawda, naprawdę chciałem to zrobić.
Ugryzłem się jednak w język.
- Cześć, Niall. - powiedziałem ironicznie, posyłając mu sztuczny uśmiech, po czym pokazałem dłonią na jego spakowane rzeczy. - Możesz mi powiedzieć, co to kurwa jest?

Niall : 

Zacisnąłem usta w cienką linię. Nie chciałem, żeby to tak wypadło. Naprawdę nie chciałem, ale ten idiota Greg nigdy mnie nie słuchał. A teraz, proszę bardzo, Harry jest na mnie zły. Ba, on jest wściekły.
- Greg.... - wycedziłem przez zęby, nawet nie patrząc na brata. - Mógłbyś...? 
Od razu załapał.  Lubiłem to, że potrafił zrozumieć o co mi chodzi, bez głupich pytań, ale wciąż uważałem go za palanta. 
- Jasne. - powiedział, po czym wyszedł z pokoju. 
W pokoju zapadła krępująca cisza, a ja tylko stałem i wpatrywałem się w swoje buty, nie wiedząc, co mam powiedzieć. 
Albo wiedziałem, jednak nie chciałem przyznać przed samym sobą, że go opuszczam. 
- Wyjeżdżasz.... - szepnął łamliwym głosem brunet.
- Miałeś mieć teraz sesje... - powiedziałem po dłuższej chwili. Usłyszałem, jak Harry bierze haust powietrza. 
- Zamierzałeś mi o tym powiedzieć? Zamierzałeś się w ogóle pożegnać? Czy wolałeś tak po prostu zniknąć?
Westchnąłem cicho, nie wiedząc co powiedzieć. Nienawidziłem pożegnań, nienawidziłem siebie za to, że w ogóle pomyślałem o tym, aby się wymknąć stąd bez uprzedzenia.
- Oczywiście, że nie. - W głosie Harry'ego można było wyczuć rozczarowanie i rezygnację. - Po co w ogóle zaprzątać sobie tym głowę. Przecież ty, Niall Horan, wielki pan niczego nie musi.
Podniosłem gwałtownie głowę. Słysząc te słowa poczułem, jakby ktoś wbijał mi nóż w brzuch. Naprawdę zabolało. 
- Harry, to nie tak! Chciałem się pożegnać, ale nie wiedziałem jak!
- Teraz próbujesz się usprawiedliwić. - Westchnął i opadł na łóżko, jakby to wszystko bardzo go zmęczyło. - Ty tylko martwisz się o siebie. Nie zależy ci na innych. Taki już jesteś.
Auć.
- Do jasnej cholery, Harry! - krzyknąłem, podchodząc do niego. Opadłem przed nim na kolana i zmusiłem, a by na mnie spojrzał. W jego oczach lśniły łzy. - Naprawdę nie wiedziałem, jak się pożegnać! Chciałem to zrobić, uwierz mi. Co lepsze, chciałem tutaj zostać, kiedy brałeś prysznic, rano, poszedłem do ordynatora. To miała być zwykła rozmowa o odpowiedzialności i tak dalej, zawsze takie rozmowy przeprowadza z pacjentami, którzy wychodzą, którzy skończyli leczenie. - wziąłem głęboki wdech, czując, jak ręce i głos mi drżą. - Ale poprosiłem go, abym tu został. Chciałem zostać, dla Ciebie, Harry. Spędziłem tutaj ponad cztery lata, modliłem się, żeby stąd wyjść jak najszybciej, bo nienawidziłem tego miejsca. A teraz, teraz zrobiłbym prawie wszystko, żeby tutaj z tobą zostać, bo, na Boga, ja Cię kocham i nie chcę, żebyś tutaj zostawał sam, rozumiesz?
Przez chwilę Harry wpatrywał się we mnie nieprzeniknionym wzrokiem, po czym złapał w dłonie moją twarz i pocałował w usta.
Pocałunek nie był, tak jak inne. Nie był delikatny, spokojny, jak zazwyczaj. To wszystko przeistoczyło się w namiętny, brutalny i pełny czułości, pomieszany z tęsknotą pocałunek, którego chyba nigdy nie zapomnę.
Gdy tylko oderwaliśmy się od siebie, moje usta były spuchnięte. Oparłem moje czoło o czoło Harry'ego. Obydwoje oddychaliśmy nierówno, a nasze klatki unosiły się w przyspieszonym tempie. W uszach szumiała mi krew, chciałem więcej, tak bardzo chciałem go jeszcze raz poczuć, pragnąłem go bardzo mocno.
Jednak nie było to teraz możliwe. Nie mogłem.
Zbierając w sobie wszystkie siły, wstałem z kolan, a brunet zrobił to samo. Złapał mnie za dłoń, pociągnął do siebie i przytulił. Jego ramiona zatrzęsły się delikatnie.
- Nie płacz, kochanie. - powiedziałem, wtulając twarz w jego bujne loki. - Nienawidzę, kiedy płaczesz.
- Musisz jechać? - spytał jękliwie. - Zostań ze mną.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciał. Ale nie mogę. - zająknąłem się. - Chyba, że sprawię, aby znów mnie przyjęli..... - zerknąłem znacząco na chłopaka, a on pokręcił głową.
- Nie waż się w ogóle o tym myśleć, jasne? - powiedział z siłą w głosie. - Zaszedłeś tak daleko, byłeś przez ten cały czas silny. Jeśli raz to zrobisz, to wszystko wróci. Dawałeś radę, nie pozwolę, abyś to zaprzepaścił, Niall. Nawet, jeśli to znaczy, że nie będziemy się widywać.
- Dziękuję. - powiedziałem, a mój głos się łamał. - I przepraszam, że chciałem tak wyjechać bez pożegnania. Po prostu to dla mnie zbyt ciężkie.
Zielonooki prychnął, czym zwrócił moją uwagę.
- Och proszę cię, jesteś Niall Horan, przez cztery lata byłeś dupkiem, nie mów, że pożegnania są zbyt trudne, żebyś staną przed nimi. Jesteś Niall Horan, pokonałeś potrzebę robienia sobie krzywdy. Jesteś Niall Horan i jesteś moim bohaterem.
Uśmiechnąłem się, słysząc jego słowa. Przepełniało mnie to dumą, naprawdę.
Kiedy miałem złączyć swoje wargi z jego ustami do pokoju wszedł Greg. Odskoczyliśmy od siebie, a on zmieszany odwrócił wzrok.
- Wybaczcie, ze przeszkadzam, gołąbeczki, ale musimy jechać. Taksówka już czeka na dole, Niall.
Westchnąłem ciężko, spoglądając na smutne oczy Hazzy. Miałem w gardle ogromną gulę, jednak przełknąłem ją.
- Muszę już iść...
Greg wszedł do pokoju i wziął moje rzeczy, zostawiając mi jedynie małą walizeczkę i gitarę.
- Odprowadzę cię. Do windy. - powiedział Harry.
Skinąłem jedynie głową. Zarzuciłem pokrowiec z instrumentem na plecy i wziąłem w jedną dłoń walizkę, a drugą złapałem rękę chłopaka.
Mój brat wyszedł pierwszy, a my ruszyliśmy za nim. Szliśmy w ciszy, rozkoszując się ostatnimi minutami spędzonymi razem. W końcu przystanęliśmy przy windzie. Greg poszedł na bok, dając nam chwilę prywatności. Byłem mu za to niezmiernie wdzięczny.
- Więc... - mruknąłem, nagle czując się niezręcznie. - Muszę iść.
- Mhm.... Obiecaj mi, że napiszesz do mnie kiedyś.
Uśmiechnąłem się delikatnie, głaszcząc policzek Hazzy.
- Obiecuję.
Usłyszałem piknięcie, które oznaczało, że winda już jest na piętrze, a jej drzwi rozsunęły się powoli. Greg wpakował tam moje rzeczy, czekając na mnie.
Odchrząknąłem cicho, chwytając Harry'ego za obie dłonie.
- Do widzenia, chłopcze, który tak bardzo mnie denerwował na samym początku. - zachichotałem, nachylając się nad nim. Musnąłem delikatnie jego policzek i wyszeptałem do ucha. - Kocham cię.
Nim zdążył odpowiedzieć, ja wsiadłem do windy, a kiedy drzwi się zasunęły, ja zacząłem po prostu płakać.
Wiedziałem, że to koniec.


od autorki :

No.... Więc to koniec opowiadania o Narrym. Naprawdę przepraszam, ze czekaliście na ten rozdział tak długo, jednak najpierw byłam w szpitalu, a później musiałam nadrabiać zaległości i nie miałam weny. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam aż tak bardzo.
Dziękuję, za każdy wspaniały komentarz, nie sądziłam, żeby ten bromance aż tak dużo zyskał czytelników. Nigdy nie uważałam się za świetną pisarkę, po prostu robiłam to z nudów, a widząc, jak Was przybywa, było mi naprawdę bardzo miło.
Dziękuję Tym, którzy wytrwali do końca. Bywało różnie, rzadko dodawałam rozdziały, a Wy czekaliście cierpliwie, aż ruszę tyłek i w końcu dodam. Naprawdę Wam dziękuję. ;3
Specjalne podziękowanie dla Sylvii, która mówiła mi, co się nadaje na opowiadanie, a co nie. Jesteś tak jakby współautorką tego fanficu, haha! :D
Sylvia także jest odpowiedzialna także za wygląd bloga, mój Ty mały grafiku Ty, haha. :3
Dzięki wielkie też Kate, która była moją pomocą, kiedy zabrakło mi słów. :D

No.... i to chyba na tyle.
Jeśli chcecie poczytać też moje przyszłe opowiadania (jeżeli takowe powstaną), to mogę wstawić link tutaj, jednak nie obiecuję, ze będzie on związany z 1D jakkolwiek. C:

Dziękuję Wam jeszcze raz za komentarze i tak dalej. To wiele dla mnie znaczy.

Kocham Was,
Przepióra. <3