czwartek, 28 marca 2013

3. Hurt

H A R R Y 

- Co robisz? - spytałem, powstrzymując śmiech. 
- Czytam w myślach. 
Zacisnąłem usta, jednak nie udało mi się opanować i wybuchłem głośnym śmiechem. Złapałem się za brzuch, czując, jak łzy spływają mi po policzku. 
- Harry, to nie jest śmieszne. - powiedziała Mary. 
- Wybacz, ale jakoś ci nie wierzę.- starłem łzy, wierzchem dłoni
- Udowodnię ci to, Harry. - jej śmiertelnie poważna mina uświadomiła mi, że ona w to głęboko wierzy. 
- A proszę bardzo. Ciekawe jak to zrobisz. - powiedziałem, zakładając ręce na piersi. 
- Myślisz, że jestem psychiczna. 
Parsknąłem cicho, po czym odwróciłem się na pięcie. Ruszyłem w stronę, skąd szliśmy. 
- Aby to stwierdzić nie trzeba "czytać w myślach". - Zrobiłem w powietrzu znak cudzysłowu.
Nawet się nie zatrzymałem. Szedłem po prostu przed siebie korytarzem. Kiedy byłem przy drzwiach od naszej sali, zauważyłem Nialla. Zacisnąłem pięści w dłonie. 
- Stołówka jest tam. - powiedział blondyn, wskazując na drzwi po drugiej stronie korytarza, nad którymi wisiał napis "stołówka". 
- Dzięki. 
Poszedłem w tamtą stronę. Wziąłem swoją porcję, po czym usiadłem do pustego stolika, bo wszystkie inne były pozajmowane. Włożyłem do ust pierwszą porcję obiadu, kiedy nagle obok mnie zjawiła się Mary. Podskoczyłem, o mało nie połykając przy tym widelca. 
- Nie masz się czego bać, Harry. - powiedziała z tym uśmiechem i dziecięcym głosikiem. 
- Zjawiłaś się tak o - pstryknąłem palcami. - Nawet nie uprzedzając. 
- Próbowałeś się zabić. - Wypaliła, nagle poważniejąc i bardziej się skupiając.
- Założę się, że tak jak i połowa na tym oddziale. - prychnąłem, i już chciałem wstać, kiedy Mary złapała mnie lodowatą dłonią za nadgarstek. 
- Ale ja znam powód. - powiedziała, wwiercając się we mnie wzrokiem. 
Westchnąłem cicho, mając już tego serdecznie dosyć. Oparłem się o oparcie krzesła i spojrzałem się na dziewczynę wyczekująco. Niecierpliwiąc się jeszcze bardziej, zacząłem wystukiwać nogą rytm.
- No? - pospieszyłem, kiedy moja towarzyszka się nie odzywała. - Oświeć mnie. 
- Byłeś odrzucany. - zaczęła. - Przez rówieśników. Kiedy tylko próbowałeś zawrzeć nowe wiadomości byłeś wykorzystywany. A miesiąc temu targnąłeś się na swoje życie, bo stałeś się pośmiewiskiem na imprezie. Teraz po części żałujesz, że zostałeś znaleziony.
Wytrzeszczyłem oczy. Nie mogłem uwierzyć. Tak było. Wszystko, co powiedziała było prawdą. 
- Skąd to wiesz? - spytałem, a dziewczyna ponownie się uśmiechnęła. 
- Wyczuwam. - chudymi palcami złapała kawałek ziemniaka z mojego talerza, po czym wpakowała go sobie do ust. - Czuję twoją energię. To jest jak czytanie w myślach. No i masz blizny. - Wskazała na mój prawy nadgarstek, a ja od razu się za niego złapałem, zakrywając ślady. - Nie trudno się domyślić. 
Zmarszczyłem brwi. To mnie przerosło. Nikt oprócz rodziny i paru innych osób, czyli lekarzy, nie znał mojej historii. Nikomu o tym nie mówiłem. Nie wiedziałem, czy wkradła się i wyczytała to w mojej karcie, czy faktycznie to "wyczytała". Miałem to gdzieś. Była świruską. A to ja myślałem, że mam ze sobą problemy. Wstałem szybko, przy okazji  odsunąłem krzesło tak, że się przewróciło, robiąc dużo hałasu. Wybiegłem z pomieszczenia. Musiałem pomyśleć. Potrzebowałem chwili samotności. Co za chory dzień. A nawet się jeszcze dobrze nie zaczął. 


N I A L L 

Wróciłem do pokoju i od razu wróciłem do pisania w tym cholernym dzienniku, uprzednio siadając wygodnie na łóżku. Szczerze nienawidziłem zapisywania swoich uczuć. Dla mnie było to bezsensowne i głupie, jednak jeśli chciałem stąd szybciej wyjść, musiałem współpracować z lekarzami.Po piętnastu minutach starań, rzuciłem zeszyt na łóżko, poddając się.W tym samym momencie do pokoju weszła Alice.
- Gdzie jest Harry? - spytała, a ja jedynie wzruszyłem ramionami.
Dziewczyna zacisnęła pięści, po czym wyszła z pokoju. Wiedziałem, że była zła, nie chciałem tego, ale nie potrafiłem inaczej. Nie potrafiłem udawać, że kogoś lubię, a kiedy tylko się starałem, to jak zawsze ktoś musial to zepsuć. A to wszystko sprawiało, że kłóciłem się z Alice, tracąc przy tym powoli najbliższą mi osobę w tym chorym miejscu.
Westchnąłem cicho, kładąc się na łóżku. Chciałem stą jak najszybciej wyjść. Czułem, że jestem juz w stu procentach zdrowy. Nie chcę się już przecież zabić. Nigdy nie chciałem. A po, że raz naciąłem nadgarstek zbyt głęboko było przypadkiem. Nie chciałem tutaj trafić, ale moja nieostrożność właśnie tu mnie zaprowadziła. Ciekawilo mnie, czemu Harry tutaj się znalazł. Zacisnąłem usta w cienką linię, podnosząc się. Podeszłem do drzwi i zobaczyłem, czy nie idzie. Szybko podeszłem do jego rzeczy i otworzyłem plecak. Wiedziałem, że w każdym szpitalu ludzie muszą prowadzić dzienniki, więc mój nowy współlokator takze powinien go mieć. Nie szukałem długo. Brązowy skórzany notatnik znalazłem pod jego poduszką. Szybko przekartkowałem strony.
"21 styczeń, 2012
Dzisiaj było jeszcze gorzej niż wcześniej. Mark wraz z chłopakami wrzucili mnie do jeziora na oczach Jess, a ona tylko się śmiała ..." 
Przeczytałem kilka wpisów z kolejnych dni. Nie były one regularne.
" 5 maj 2012
Pierwszy raz to zrobiłem. Znalazłem sposób, żeby moja złość zniknęła. Nawet, jeśli jest to chwilowe, daje mi to ulgę. Muszę tylko wymyślić, jak ukrywać rany."
"14 grudzień 2012
Jestem w szpitalu od miesiąca. Gemma znalazła mnie w pokoju i od razu zadzwoniła po karetkę. Po co? Nie chciałem żyć. Nadal nie chcę. Kiedy wyjdę ze szpitala, pojadę do kliniki. Będę u psycholi. Nie chcę." 
"10 marca 2013
Dzisiaj trafiłem do kliniki. W szpitalu byłem dwa miesiące, potem dwa tygodnie w domu. Trafił mi się chłopak, który mnie nienawidzi. Znowu kolejna osoba do listy. Nie wiem, jak tu wytrzymam. Jedyne czego nei rozumiem, to czemu jest dla mnie taki zimny. Chciałem, aby wszystko było dobrze. Byłem miły, a on... on olał mnie, pokazując mi, że nawet nie chce ze mna rozmawiać. Może śmierć to dobre wyjście? W końcu nikt nie będzie musiał się ze mną użerać..." 
Więc Harry miał podobny problem do mnie? Jednak ja nie widziałem jego blizn. Może zbyt mało czasu z nim spędziłem? Może  zbyt mało razy na niego patrzyłem? Nie wiem, jednak poczułem współczucie do tego chłopaka. Okazywałem mu, że go nie toleruję, sprawiając, że cała jego historia się znów dzieje.
- Co ty do cholery robisz?! - usłyszałem głos Harry'ego, który wbiegł do pokoju, wyrywając mi notes. - Skąd to masz?
Spojrzałem w zielone tęczówki chłopaka, nie wiedząc co zrobić. Byłem tak nieostrożny, że to aż bolało. 

________________

Cześć.:D Przepraszam, że tak długo, jednak miałam pewne problemy z weną.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że będzie 5 komentarzy pod ostatnim postem, a tu proszę, aż siedem! Dziękuję, dziękuję, dziękuję. One naprawdę dodają ochoty na pisanie. <3
8 komentarzy = następny rozdział? :D  

Pozwolę sobie jeszcze zareklamować mojego drugiego bloga : mam nadzieję, że Wam się spodoba. ♥

Dziękuję jeszcze raz. ♥